Jedzonko

Jedzonko czyli Dieta

Jeśli trening to lewa noga, dieta to prawa. Na jednej daleko się nie zajdzie.

Moja "dieta" cały czas ewoluuje. Najpierw ćwiczyłem bez. Okazało się, że efekty nie są takie jakie powinny, że są mizerne, a treningi nie zmieniają w sumie nic więcej poza częściową poprawą wydolności. Potem odkryłem powód.
Od tego momentu waga spadła o 4 kg i to zapewne w większości tłuszcz i woda. Nie byłem wielce otyły,  wkurzyło mnie, że pozornie zdrowe żywienie nie daje mi energii, a na dodatek odkłada smieci na brzuchu i gdzie indziej. Media i te wszystkie pseudo kulinarne programy. Internet i mózg nasz jedyny ratunek.

Pozornym paradoksem jest, że aktualnie pochłaniam więcej kalorii, więcej posiłków na dzień, także przed snem. Kiedyś nie do pomyślenia. I wszystko działa jak trzeba.

W dużym skrócie, opieram się na kompilacji i modyfikacji zaleceń dla kulturystów, atletów, wybranych sportów wyczynowych. Musiałem kupić wagę i to był moment przełomowy, gdyż ma ona przelicznik kalorii i moje "widzimisię" jeśli chodzi o skład lub kaloryczność np. jogurtu naturalnego, kefiru, jajka czy mięs, zostało mocno zachwiane. (Potem jednak dodałem Myfitnesspal)

Wcześniej czytałem etykiety i nie jadłem śmieciowego żarcia, od lat. Dopiero zbieg okolicznośći, czyli połączenie treningów interwałowych Max Capacity, zainteresowanie się treningami p90x i podobnymi, potem rzut oka na kulturystykę i zrozumienie wielkiej wagi właściwego odżywiania...to był dopiero strzał w 10kę.

Co wyleciało z diety na przykład? Niby niewielkie ilości słodyczy. Zjadło się lody raz na miesiąc, jakąś czekoladę czy kilka cukierków na tydzień. Jakieś precelki w trasie czy paczkę gumisi na miesiąc. Zdawało się, że to wszystko jest raz na miesiąc.. i na prawdę to było bardzo mało, a jednak... Tu piwko, tam pizza (raz na miesiąc), tu popcorn (własny ofc.).. oczywiście pieczywo, te dzisiejsze niby chleby i niby buły, po których od razu się zasypia...

Co z tego, że herbatka od paru lat zielona, własny miks, nie jakieś tam śmierdzące torebki albo sztucznie aromatyzowane. Co z tego, że cukru zmniejszone ilości, pół łyżki na herbatę, a w kawie 0. I to zdrowe mleczko, chętnie zupka ryżowa na mleku, i nic z tego, że z własnym musli... oj było tego. Dodać nieregularne posiłki, czasem 2 na dzień, a jak już to spore, żeby się najeść.

Byłem szczupły, ale bez formy, rozleniwiony, senny, bóle głowy... no kaplica. Ja, którego drugie imię to dawniej była AKTYWNOŚĆ. A pomyśleć jak to jest, gdy ktoś zupełnie się nie stosuje do przestrzegania jakichkolwiek zasad zdrowego żywienia.

Tak to, na szczęście pewnego dnia wszystko się zaczęło zmieniać i pojawiła się motywacja. O niej już niedługo, a z dietki też pewnie coś wkleję w kolorze, bo na szczęście umiem i lubię przygotowywać jedzonko!

Ten temat powinien pojawiać się w postach pod hasłem dieta

2 komentarze:

  1. chętnie zobaczyłabym Twój przykładowy rozkład posiłków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też... lecz tak samo jak i trening, mój dzienny jadłospis jest improwizacją w ramach kalorii i składu makroskładników.
      Na razie za mała lodówka ;) i kuchnia na ustalenie lepszego schematu. Może niedługo to się zmieni, więc możnaby przygotować więcej i pomrozić.
      Jak dział dietowy się pojawi to na pewno i jakaś wariacja-improwizacja jedzonkowa. W tym temacie każdego dnia człowiek się dowiaduje nowych rzeczy. Podglądam też twoje kombinacje:)

      Usuń