poniedziałek, 3 listopada 2014

Trening Całego Ciała czyli FBW i... zgrzyt

FBW czyli Full Body Workout

Po wykonaniu kilku serii treningów interwałowych z Max Capacity oraz typowo siłowych na wybrane partie mięśniowe, lubię podsumować całość Treningiem Całego Ciała.Wspomniałem o tym już przy okazji wpisu Max Capacity progres i dieta

Wykonany elegancko 3 dni temu w piątek. Obciążenie w hantlach podniosłem w górę o jakieś 20% i stwierdziłem, że to jest właśnie ten ciężar z jakim będę chciał potem wykonać ów trening w zalecanym tempie. Bo niestety zajęło mi to 2x dłużej.  Nie 20 a ponad 40 minut :-/ No ale wykonane przyzwoicie, bez gadania i z dodatkowym ciężarem więc nie narzekam. 

Tym razem skorzystałem z prostego planu Mike'a



Dalej w planie miałem kolejne partie z MAX Capacity oraz siłówki. Lewy bark nieco mnie bolał, jak zawsze (kontuzje), ale wcześniej była przyzwoita rozgrzewka i skończyłem bez ekscesów.

Potem sprawdziłem jak się mają podciągnięcia na drążku po poprzednim ataku. Zrobiłem ich może z 10, ale nie na raz, w podejściach, bo główny trening był dość ostry i nie chciałem nic uszkodzić.

Nie mogło być jednak tak różowo, okazuje się! W sobotę rano budze się, przeciągam... a tu je@%!.
Przeszył mnie "prąd" w okolicach lewego ramienia / łopatki, czyli standardowo czająca się kontuzyjka i kolejne 3 dni wyleciały z planu treningowego. Co za f... pech.

Dziwne miejsce na złapanie kontuzji, łóżko heheh... Ale tak to bywa, nie raz słyszałem o takich dziwnych przypadkach, gdzie to nie w momencie wysiłku, a jakiś czas po nim następuje "strzał" i kaplica, zrywa się mięsień czy ścięgno... paskudna sprawa. 

W każdym razie jest 3ci dzień po. Voltaren, Capsiderm i Naproxen + APAP. Dwa pierwsze.. to były naprawdę bolesne chwile. Dziś już odrobinę lepiej i mam nadzieję, że to był jedynie jakiś przeskok mięśnia czy czegoś.. nie znam się. Oby nic się nie zerwało, teraz będę obserwował i muszę odstawić na chwilę niektóre ćwiczenia... a już taki ładny był progres i plan. KARMA pieprzona;)!

W tym czasie pocieszał się będę dietą, a z ćwiczeń może coś na nogi, jednak jeszcze nie dziś.

Indyk pocieszyciel

4 komentarze:

  1. kurcze, szkoda:( ale nie da rady w tym stanie trenować .mój mąż też ma jakąś kontuzję w barku i to co jakis czas powraca, my czasami naswietlamy to miejsce światłem czerwonym, bo mamy specjalną lampę i/lub masujemy :) ale musisz odpocząć. a jedzonko- mistrzostwo swiata :* jadłabym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, tydzień minął, sprawdzimy się niedługo. Dogadzam sobie więc jedzonkiem i wymuszonym relaksem :-/ Jak się już trenuje to cieżko przestać. Też myślę że byś jadła;) Dzięki

      Usuń
  2. Przy takim wysiłku nietrudno o kontuzje:) A jedzonko faktycznie - wygląda apetycznie! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, troche podstępna się okazała, bo po fakcie, dzięki i wzajemnie:)

      Usuń